Nadszedł moment, którego wszyscy
mieszkańcy Surabay od dawna oczekiwali. "Wszyscy tylko nie ja"-
mówiłam Indonezyjczykom. Z dwumiesięcznym opóźnieniem rozpoczęła się pora
deszczowa. Początkowo dostrzegałam tego nieliczne plusy- temperatura minimalnie
obniżyła się( z 36 C na 30 C) i w deszczowe dni można zaczerpnąć przyjemnego,
świeżego powietrza, którego cholernie mi tu brakuje. Nocą nie trzeba już nawet
korzystać z wiatraka... hip hip hurra..!
Myślałam, że plusy na tym się kończą, ale Indonezyjczycy dostrzegają ich dużo więcej. Widok ogromnej ilości wody na ulicach ( czasami ulice w okolicach mojego akademika zamieniają się w mini rzekę) sprawia im ogromną radość, a za krople deszczu spływające po ich twarzach nieustannie dziękują Allahowi. Gdy obserwuję miejscowe dzieciaki zażywające kąpieli w ulicznych kałużach widzę bijącą od nich radość, widzę rozpromienione twarze, a dodatkowa możliwość usłyszenia ich śmiechu jest po prostu bezcenna. To nie III świat, to nie bieda to po prostu umiejętność doceniania małych rzeczy, czego my -Polacy robić nie umiemy.
Idąc za ich przykładem, podczas mojego pobytu na wyspie Gili ( o tym innym razem) zażyłam deszczowej kąpieli i zrozumiałam czemu tak bardzo kochają deszcz. Po tylu miesiącach suszy chłodne krople deszczu spływające po moim ciele sprawiły, że i ja wykrzyczałam " hujan, hujan" ( deszcz, deszcz) , a na mojej twarzy widniał uśmiech od ucha do ucha. Dzięki Indonezyjczykom, którzy mają nie tylko otwarte serca ale naprawdę potrafią docenić nawet najdrobniejszy szczegół nauczyłam się dostrzegać wcześniej kompletnie niedoceniane rzeczy. I właśnie tego nam, Polakom życzę.
Myślałam, że plusy na tym się kończą, ale Indonezyjczycy dostrzegają ich dużo więcej. Widok ogromnej ilości wody na ulicach ( czasami ulice w okolicach mojego akademika zamieniają się w mini rzekę) sprawia im ogromną radość, a za krople deszczu spływające po ich twarzach nieustannie dziękują Allahowi. Gdy obserwuję miejscowe dzieciaki zażywające kąpieli w ulicznych kałużach widzę bijącą od nich radość, widzę rozpromienione twarze, a dodatkowa możliwość usłyszenia ich śmiechu jest po prostu bezcenna. To nie III świat, to nie bieda to po prostu umiejętność doceniania małych rzeczy, czego my -Polacy robić nie umiemy.
Idąc za ich przykładem, podczas mojego pobytu na wyspie Gili ( o tym innym razem) zażyłam deszczowej kąpieli i zrozumiałam czemu tak bardzo kochają deszcz. Po tylu miesiącach suszy chłodne krople deszczu spływające po moim ciele sprawiły, że i ja wykrzyczałam " hujan, hujan" ( deszcz, deszcz) , a na mojej twarzy widniał uśmiech od ucha do ucha. Dzięki Indonezyjczykom, którzy mają nie tylko otwarte serca ale naprawdę potrafią docenić nawet najdrobniejszy szczegół nauczyłam się dostrzegać wcześniej kompletnie niedoceniane rzeczy. I właśnie tego nam, Polakom życzę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz