Strony

Plusik8

wtorek, 12 lutego 2013

Gong Xi Fa Cai


    Chiński nowy rok obchodzony jest w Indonezji po raz piąty. Wcześniejszy prezydent, który rządził krajem przez 3 dekady nie chciał rozpowszechnienia tego święta, ale gdy jego kadencja dobiegła końca uległo to zmianie. Co roku między końcem stycznia, a końcem lutego ogromna ilość Chińczyków mieszkająca w Indonezji przygotowuje się do tego święta, bowiem jest ono najważniejszym świętem w kalendarzu chińskim.
     Korzystając z możliwości postanowiłam sprawdzić jak przebiega chińskie Święto Wiosny. Na tydzień przed świętem Gong Xi Fa Cai ulice i centra handlowe przyozdabiane są mnóstwem kwiatów i czerwonych lampionów. Wedle tradycji w tym czasie Chińczycy zobowiązani są do robienia generalnych porządków, które mają na calu wymiecenie z domu wszystkich możliwych nieszczęść...           
  Obchody nowego roku trwają aż 15 dni. Każdy z tych dni ma konkretne znaczenie, ale najważniejszym dniem jest wigilia Nowego Roku. W tym dniu ma miejsce uroczysta, rodzinna kolacja, następnie wręczane są prezenty w postaci owoców, ciastek, cukierków czy specjalnie udekorowanych czerwonych kopert z pieniędzmi, a także składane są ofiary mające upamiętnić zmarłych przodków.

                       
   W Surabaya chiński nowy rok przebiegał spokojnie. Chińska dzielnica przyozdobiona czerwonymi, świecącymi lampionami, niewielka ilość Chińczyków modlących się w świątyni, a następnie składających dary. Nie ma fajerwerków, nie ma hucznej zabawy. Panuje cisza i spokój.. tak jakby obchodzili zupełnie inne święto..







poniedziałek, 11 lutego 2013

"Lusi"


….14 ofiar śmiertelnych, 36 tys. ludzi pozbawionych dachu nad głową
….20 km na południe od miasta Surabaya, na wyspie Java od ponad 6 lat z olbrzymiej ilości dziur w ziemi wydobywa się cuchnące błoto.
Mimo iż wcześniej słyszałam co nie co o „tragedii Lapindo” ,widok jaki rozprzestrzenił się przed moimi oczami  po przybyciu w to miejsce sprawił, że poczułam się jak w miejscu „świeżo” zakończonej wojny. Zdewastowane chaty, resztki mebli, unoszący się gdzieniegdzie dym…




Co wydarzyło się w tym miejscu??

26 maja 2006 roku firma Lapindo rozpoczęła swoje działania na terenie Sidoarjo. Poprzez wykonany 3-metrowy otwór wiertniczny firma chciała oszacować złoża  gazu ziemnego na danym terenie. Jeszcze tego samego dnia, w odległości 200m zauważono niewielki wypływ błota na powierzchnię ziemi. Trzy dni później doszło do katastrofy. Gorący muł o temperaturze zbliżonej do 60C, zaczął wydobywać się w ekspresowym tempie , niszcząc  12 okolicznych wiosek. W efekcie w okolicach Sidoarjo powstało jezioro błotne, które zmusiło ludzi do ewakuacji. Około 36tys. ludzi straciło dach nad głową i cały dobytek. Do dziś trwają spekulacje dotyczące przyczyn tragedii. Mimo, że powód wydaje się jasny, firma Lapindo nie chce przyznać się do winy. Za przyczynę erupcji wulkanu błotnego uważa ona oddalone o 250 km trzęsienie ziemi, mające miejsce na kilka dni przed rozpoczęciem prac na terenie Sidoarjo. Mieszkańcy zalanych wiosek do dziś borykają się z problemem. Większość z nich po 6 latach od tragedii nie może pozwolić sobie na godne życie, jakie miała przed katastrofą.  Jedna z ofiar Lapindo, Hari Suwandi w poszukiwaniu sprawiedliwości wyruszył pieszo w podróż do Jakarty. Pokonując dystans około 990km chciał powtórnie nagłośnić sprawę i przypomnieć o ciągle istniejącym problemie. Bowiem mimo kilkakrotnie podejmowanych działań ratowniczych każdego dnia na terenie Porong Sidoarjo odnotowywany jest wypływ błota w ilości 180 metrów sześciennych.  W roku 2007 podjęto próbę zatamowania otworu, poprzez wrzucenie do krateru kilkuset betonowych kul, mających go zamknąć. Niestety próba okazała się skuteczna tylko przez pół godziny.  Teren Porong Sidoarjo otoczony jest przez kamienne wały ale mimo tego mieszkańcy okolicznych wiosek żyją w ciągłym strachu, gdyż każdy sezon deszczowy niesie ze sobą ogromne ryzyko rozprzestrzenienia mułu i przerwania wału.  
Naukowcy prowadzący badania nad ciągle aktywnym wulkanem Lusi oszacowali, że erupcja błota może potrwać jeszcze około 26 lat. Błąd człowieka, jego niekompetencja i niewiedza spowodowały ogromną tragedię, która dla mieszkańców Sidoarjo zdaje się nie mieć końca.